sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 4. 'Cieszmy się chwilą.'


Od pamiętnego pocałunku minął ponad tydzień. Tydzień bez jakichkolwiek rozmów, wiadomości tekstowych, czy nawet wymiany spojrzeń. Próbowała porozmawiać z nim po treningu, ale opuścił szybciej obiekt jakby wyczuł jej intencje. Nie zawiodła się po raz pierwszy, ale miała nadzieję, że w końcu będzie inaczej, w końcu się uda. Dziewczynę nachodziły co raz większe wątpliwości, że kiedykolwiek będzie szczęśliwa. Śledziła poczynania skoczków podczas kwalifikacji. Choć nastawienie do Schlierenzauera diametralnie się zmieniło, miała nadzieję, że przynajmniej ujrzy go na ekranie. I to okazało się złudne. Nie chciała wypytywać ojczyma o powody nagłego opuszczenia zgrupowania podopiecznego. Brak blondyna i słaba dyspozycja ulubieńców sprawiła, że straciła chęć do dalszego oglądania. Zdjęła z wieszaka zimową kurtkę i już po chwili poczuła na swojej twarzy podmuch zimnego wiatru. Śnieg sypał niemal bez przerwy od dobrych kilku dni. Na dworze powoli zaczęło się ściemniać, a oświetlona skocznia była co raz bardziej widoczna. Kiedy znalazła się na miejscu, Juniorzy właśnie kończyli swój trening. Wymieniła parę słów z ich szkoleniowcem, po czym przysiadła na przemarzniętej trybunie. W tylnej kieszeni spodni, wyczuła obecność zapalniczki. Drżącą ręką sięgnęła po przedmiot i kilka razy obróciła go w dłoniach. „Jestem zbyt słaba” – powtarzała w myślach. Paliła drugiego papierosa, gdy w oddali dostrzegła czyjąś sylwetkę. Chciała pobyć w samotności, więc fakt, że mężczyzna szedł w jej kierunku nie był zadowalający. Znajomy głos sprowadził brunetkę do pionu. Niepewnie zwróciła wzrok w kierunku, z którego się wydobywał:
- Cześć, mogę się dosiąść ? – był skrępowany. Po raz pierwszy odkąd się poznali.
- Jasne – wskazała ręką wolne miejsce – Nie powinieneś być teraz na zgrupowaniu ?
- A ty nie powinnaś odstawić tych śmieci ? – skrzywiony odpowiedział pytaniem na pytanie.
Niedawno obiecała, że przestanie palić, ale uzależnienie okazało się silniejsze.  Skoczek był przekonany,  że jeśli Alex chce rzeczywiście wrócić na skocznię, musi najpierw zrezygnować z używek. Wysypał zawartość czarno-niebieskiej paczki, po czym zasypał ją śniegiem, czekając na reakcję rozmówczyni.
-  Dlaczego się o mnie martwisz ? Przecież nie jestem dla ciebie nikim ważnym. Jeśli zlecił ci to twój trener, możesz dać sobie spokój.
- Nigdy więcej tak nie mów. Uwierz, że chciałbym wszystko ci wyjaśnić. Niestety nie mogę…
Rzuciła ostatnie zawistne spojrzenie i szybkim krokiem ruszyła w kierunku wyjścia. Wolała, żeby w ogóle się nie pojawiał. Powoli pogodziła się z myślą, że ostatecznie go straciła, a on powiedział parę słów i od razu zburzył cały konspekt. Złość kumulowała się w niej co raz bardziej, ale to nie Schlieri był głównym powodem. Nie mogła sobie wybaczyć, że znów popełniła ten sam błąd. Znów się zakochała… Znów nieszczęśliwie. Miała już opuszczać obiekt, gdy usłyszała stłumiony krzyk. Głośno wciągnęła powietrze i odwróciła się na pięcie:
-Zaczekaj.. - położył na jej ramieniu dłoń, którą gwaltownie zepchnęła.
 Być może byl to najgorszy moment w całym jego życiu. Nie mógł przyrównywac go do tych błahych związanych z karierą, a nawet do chwili, gdy dowiedział się o chorobie. Zupełnie nie wiedział co zrobić, a głos uwiązł mu w gardle. Miał świadomość, ze niezależnie od tego co teraz powie, wszytko się zmieni. Nigdy nie będzie jak dawniej. Dziewczyna powoli zaczynała się niecierpliwić, więc stwierdził, że w końcu powinien się odezwać:
- No to o czym chcesz wiedzieć ? - zapytał 
- O wszystkim. Od początku do końca. Dlaczego w ogóle się mną zainteresowałeś ? Bo Alex wydał ci taki rozkaz ? A teraz tak szczerze - kiedykolwiek coś dla ciebie znaczyłam ? - miała wątpliwości co do tego, czy skoczek w ogóle zrozumiał te kilka zdania, które wypowiedziała w szaleńczo szybkim tempie.
- Ty jeszcze masz czelność o to pytać ?! Jesteś aż taka niedomyślna ?! - krzyczał, by wyładować złość - Naprawdę nie rozumiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza ?
- Gdybym była to ostatni tydzień z pewnością wyglądałby inaczej. 
Właśnie wtedy odsunął od siebie ciemne myśli, które nieprzerwanie dręczyły go od kilku tygodni. Być może już dawno powinien o wszystkim powiedzieć, a decyzję pozostawić jej. Jeśli zechce, da sobie spokój. Jeśli nie, potowarzyszy mu do końca:
- Już wkrótce na długo się rozstaniemy... - nie chciał używać słowa 'wieczność'. 
- Sochi ? Przecież to żaden problem. Mogę jechać razem z całym teamem.
Jeszcze wtedy myślała, że właśnie to jest dla niego największą komplikacją. Od razu poczuła się lepiej, poprawił się również humor. Niestety tylko na kilkanaście sekund. Kiedy ona odetchnęła z ulgą, on na skraju załamania starał się dobrać odpowiednie słowa. 
- Jestem chory, niedługo się pożegnamy. Na zawsze. 
- Nie rozumiem, o czym ty mówisz ?! - w przypływie paniki podniosła głos. 
- W ostateczności mogą przeprowadzić operację, ale szansa na przeżycie wynosi tylko 2 %. Zdobędę dla ciebie medal, a później... - tutaj zawiesił głos. 
- Przepraszam... 
Wpadła w ramiona skoczka zachodząc się płaczem. Nie myślała nawet, by zapytać jaką postawiono mu diagnozę. Liczył się tylko moment. Ten i wszystkie następne, które dane im było przeżyć razem. Wewnętrzna złość na samą siebie, nie dawała dziewczynie spokoju. Jak mogła być aż taką egoistką ? Starała się nie myśleć o tym, jak niewiele czasu pozostało. Popatrzyła na twarz Schlierenzauera. Histeryzowała niczym małe dziecko, a on pozostał oazą spokoju. Nie dała rady odczytać jakichkolwiek uczuć. Trwali w uścisku kilka minut, chyba żadne z nich nie chciało przerywać błogiej chwili.W głowach tej dwójki krążyło wiele dziwnych myśli i pytań. 
- Obiecasz mi coś ? - Gregor przerwał milczenie. 
- Postaram się. 
- Rzucisz palenie, alkohol, zadbasz o siebie... I wrócisz na skocznię. Zrobisz to dla mnie ? 
- Nie wiem - nie kłamała. W głowie miała kompletną pustkę, nie zamierzała jak na razie snuć żadnych planów na przyszłość.
- Wierzę w ciebie, jesteś silna. Mamy jeszcze trochę czasu, ale mówię ci to na wypadek, gdybym jednak nie zdążył. 
- Cieszmy się chwilą.
Ich usta złączyły się w pocałunku, którego tym razem żadne z nich nie żałowało. 

~*~
Przepraszam... 
Za treść, długość, ogólnie wszystko.
Obiecałam sobie, że dokończę to opowiadanie. Pod koniec tygodnia dodam ostatni rozdział, później epilog. Dlaczego tak krótko ? Ten blog jakoś mi nie leży :/
Mam pomysł na coś nowego, w innych klimatach :D Jednak skoczków nie zabraknie na pewno. 

4 komentarze:

  1. Znów pięknie i znów smutno. Chyba się boję tych kolejnych rozdziałów...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Aż się płakać chce gdy Gregor może za niedługo umrzeć a oni się kochają oni się tak bardzo kochają ;( pozdrawiam i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł na opowiadanie jest dobry, naprawdę. Powiedziałabym, że wręcz świetny.
    Gdyby akcja nieco zwolniła, dodać inne szczegóły - wyszłoby znakomicie. Choć i teraz rozdziały czyta się z przyjemnością. I z łezką w oku.
    Ale jeśli nie masz motywacji, to masz rację - lepiej zakończyć, niż się męczyć.
    Jednak szkoda, że tak krótko :)
    Czekam na Twoje kolejne opowiadanie, pozdrawiam.
    Allie W.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam Cię serdecznie. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę,że w końcu znalazłam blog,który jest aktualny i wciąż tworzy te piękne historię o skoczkach. Zaczęłam,dlatego będe starać się nadrabiać zaległości w Twoim opowiadaniu. A może i Ty dasz szansę mojemu? Bardzo zapraszam.. http://wysnilem-ciebie.blog.onet.pl/

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń