Zgodnie z zasadami dobrego wychowania, wpuściła gościa do środka. Czekała ze zniecierpliwieniem, aż ten zdejmie kurtkę. Skoro on milczał, stwierdziła, że też nie musi się odzywać. Kilka lat wcześniej na pewno skakałaby z radości. W końcu spotkanie idola to niecodzienna sytuacja. Wieszała na ścianie zdjęcia chłopaka, a na zawodach śledziła go razem z koleżankami. Na wspomnienie tamtych lat, jej twarz rozjaśnił uśmiech. Tęskniła za czasami, gdy odliczała dni do treningów, niczym się nie martwiła, nie znała smaku alkoholu i papierosów, a jedynym problemem była nauka. Schlierenzauer był zajęty rozmową z nowym partnerem jej matki, więc mogła bez problemu bliżej mu się przyjrzeć. Na pewno nie stracił uroku osobistego, choć teraz, gdy miała go na wyciągnięcie ręki, wydawał się mniej atrakcyjny. A może dlatego, że wydawał jej się doroślejszy ? Na pewno nie był tym samym chłopakiem, obrażonym na cały świat po nieudanym skoku. Może był chamski i arogancki, ale ignorowała wady. Chwila, kim ona jest, żeby go oceniać ? No właśnie, nikim. Odludkiem, który zaprzepaszczał wszystkie pojawiające się szanse. Niszczącym wszystko napotkane na swojej drodze. Gdy ten stawał na kolejnych podium, zatracała się w świecie zakrapianych alkoholem imprez. Gdy trenował, leżała wpatrując się w pustą ścianę poddając się depresji, która wykańczała bardziej niż wszystkie używki razem wzięte. Nienawidziła siebie. Za to, że wtedy nie posłuchała. Za to, że teraz boi się powrotu do czegoś, co kiedyś było sensem życia.
Pointner podreptał w stronę kuchni, zostawiając młodych w swoim towarzystwie.
- Gregor - wyciągnął dłoń w jej kierunku.
- To chyba trochę niezręczne. Przedstawiać się komuś, kto doskonale zna cię ze skoczni. Alexandra.
- Może troszkę - wciąż był spięty - ty też kiedyś skakałaś, prawda ?
Trzask, prask i po wszystkim. Trafił w czuły punkt, o którym nigdy nie wolno było wspominać w domu. Zresztą ta sama sytuacja dotyczyła śmierci ojca. Rodzicielka wolała unikać trudniejszych tematów, a i jej córce było to na rękę.
Potrząsnęła głową i opuściła pomieszczenie, by uniknąć dalszych pytań. Skierowała kroki w kierunku schodów.Straciła apetyt, wolała posiedzieć w samotności. Wyciągnęła z torby paczkę papierosów, po czym nacisnęła na klamkę balkonowych drzwi. Fala zimna ogarnęła jej ciało, więc automatycznie skrzyżowała dłonie na piersiach. Oparła się o balustradę, by popatrzeć na niknącą w oddali skocznię. Innsbruck Bergisel - jedna z ulubionych, a zarazem przyprawiająca o ból. Przymknęła powieki i zaciągnęła się dymem. Oddała się wspomnieniom. Co raz trudniej było jej wyobrazić sobie jak odpycha się od belki, czy wybija się z progu. Mimo to, tamten dzień pamiętała z najbardziej szczegółowymi elementami.
Jadąc windą dostała sms-a od trenera. Zwykła wiadomość tekstowa, a tak wiele zmieniła. Nie chciała czytać dalszej treści. Jedno zdanie wystarczyło, by wszystko obróciło się o 360 stopni. "Twój tata miał poważny wypadek..." Z początku nie godziła się z tą myślą. Miała nadzieję, że to jakaś pomyła, choć intuicja podpowiadała zupełnie co innego. Teraz powinna popaść w panikę, a a twarz wciąż przedstawiała oazę spokoju. Nie wiedziała co się stało, nie chciała wiedzieć. Prosiła w myślach Boga, by była to tylko stłuczka samochodowa. Obiecała, że odda dziś dobry skok. Nie mogła teraz zjechać z powrotem na dół.
Kiedy czekała na swoją kolej, emocje kumulujące się w środku nie chciały dać jej spokoju. Tuż przed skokiem dziewczyny stwierdzono, że warunki są zbyt niebezpieczne. Dostała sygnał, że powinna zejść z belki. Najprawdopodobniej wtedy, podjęła najgorszą dotychczasową decyzję. Musiała oddać ten skok. Dla niego. Był na każdych zawodach, ale na te nie zdążył. Miał przyjechać dopiero na drugą serię.
Sunęła po rozbiegu... Ludzie obserwujący pomiary wiatrowe, na chwilę przestali oddychać. Nagle z lewej strony poczuła silny podmuch. Nie mogła zapanować nad nartami. Bum. Ogromny ból. Ciemność. Później coś, o czym nikomu nie powiedziała. Instynktownie przymknęła powieki, gdy poraziło ją światło. Długi korytarz, na końcu którego stał tata. Czuła, że to ostatnia okazja do rozmowy. Chciała do niego podbiec, była już blisko, na wyciągnięcie ręki. Otworzył usta, z których wypłynął kojący głos. Ten sam, który zawsze czytał bajki na dobranoc, pocieszał. 'Spełniaj marzenia, skarbie.' Wszystko zniknęło. Znów leżała na białym puchu, a wokół niej krążyli ubrani na czerwono mężczyźni.
Jeszcze nie wiedziała, że tą samą historię usłyszała przed chwilą najbardziej niepożądana osoba. Zmarznięta na kość miała wracać do pomieszczenia, gdy stanął w drzwiach. Schlierenzauer był kimś, kogo spodziewała się tu jako ostatniego. Bez słów cofnęła się w tył, a Austriak podszedł bliżej. Teraz był pewien, że skoki to nie jedyna rzecz, która ich łączy. Zresztą sama jej obecność, spojrzenie sprawiało, że czuł się niewytłumaczalnie lepiej. Zakochał się ? Chyba nie. Po prostu czuł, że siedemnastolatka sama nie da sobie rady:
- Pomogę ci wrócić... - wyszeptał tuż nad jej uchem.
Nagle się rozkleiła. Łzy spływające po policzkach, co raz bardziej rozmazywały makijaż. Ku zaskoczeniu blondyna, wtuliła się w jego silne ramiona. Choć był nieznajomym, zupełnie obcą osobą zaufała mu bardziej niż tym z bliskiego otoczenia.
- A ja ? Co powinnam zrobić w zamian ?
- Po prostu bądź.
- Już na zawsze ?
- Na zawsze.
Dwa słowa mające zupełnie inne znaczenie dla dwojga podobnych osób. Dla niej 'na wieczność', dla niego 'na te dwa ostatnie miesiące'.
~*~
Wróciłam...
Chyba pozostaje mi tylko przeprosić za tak długą, nieodpowiedzialną nieobecność.
W gruncie rzeczy, za to powyżej też.
Po prostu dopadł mnie nagły przypływ weny.
Właśnie za sprawą piosenki, którą teraz słyszycie w tle.
Niby stara, znana, banalna... Ale zawiera cudowny przekaz.
Mam nadzieję, że teraz rozdziały będą pojawiać się tu dosyć regularnie.
Przez ten czas zupełnie straciłam kontakt z blogowym światem. Jeśli chcecie, zostawcie linki do swoich opowiadań w komentarzu. Wszystko nadrobię ;)
Świetny rozdział czekam na następne a przy okazji zapraszam do mnie : http://miloscteo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Masz talent do pisania. W wolnym czasie zapraszam do mnie :roksiandaustria.blogspot.com Główną bohaterką jest właśnie Roksana (wygląda jak Alexandra :D) pozdrawiam i weny
OdpowiedzUsuńPrzez mój idiotyczny laptop nie jestem tu pierwsza, a mogłam być :c Chyba pójdę i wyrzucę go za okno a dodatkowo porąbie siekierą ._. Mimo wszystko ciesze się, że wróciłaś ♥ Ty mój talencie, jak mogłaś tu nie pisać?! Przez ciebie polubiłam Gredzia, a to sukces xD Nie zmarnuj tego i wpadaj tu często!
OdpowiedzUsuńNa początku nie zrozumiałam, że jej ojczymem jest Pointner, chociaż o tym chyba pisałaś w poprzednim rozdziale. Jestem głupia >.< Zdecydowanie.
Ale to nic, prawda? I tak mnie kochasz xD Biedna jest ta Alex, ale coś czuję, że zrobisz z niej biedną dziewczynę, zaćpaną i zachlaną, a ja takich nie lubie - więc uważaj xD Ale Gredzio? Jaki słit, on jest cudowny :D NIe znają się, a jednak on chce jej pomóc. Awww * - * Za dużo tęczy, wiesz ? :D
Weny !! :*
Jak się cieszę, że dodałaś nowy rozdział! Nie mogłam się doczekać. I już jestem ciekawa, co dalej.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę. To jest takie piękne i smutne jednocześnie ;__; Zbyt łatwo się wzruszam i czuję, że bez paczki chusteczek pod ręką w przyszłości się nie obędzie
Rozdział oczywiście świetny. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńW wolnym czsie zapraszam do mnie: http://severus-hermiona-blog.blogspot.com/ :)
Wróciłaś! Jak ja się cieszę! I doskonale Cię rozumiem. Nie musisz przepraszać.
OdpowiedzUsuńKońcówka była genialna, prawie bym się popłakała. Bo przecież się nie znają, ale mimo to postanowili sobie zaufać.
I to jest piękne.
I z zostawiłabym linki i do księcia i do Wojtka, ale już nie ma do czego chyba.
Buziaki! :*
Świetny rozdział. :) Już nie mogę doczekać się następnego. ^^
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://zakochani-w-sobiee.blogspot.com/.
Życzę weny i pozdrawiam. ;3