Ogromna skocznia w Klingenthal jak zwykle oczarowała ją swoim wyglądem. Miała wyjść kilkanaście minut temu jednak jakaś dziwna siła nie pozwoliła jej opuścić obiektu. Obserwowała płatki śniegu opadające na bulę. Myśl, że opuszczała to magiczne miejsce doprowadziła do łez spływających po jej bladym policzku. Kto by pomyślał ? Ona - twarda jak skała, niewrażliwa na wszelkie zło świata, rozbeczała się. Szybko otarła je rękawem, nie chciała, żeby ktokolwiek był tego świadkiem. Wolała nie niszczyć opinii wykreowanej przez znajomych. Trening Juniorów powoli dobiegał końca. Doskonale pamiętała jak ona sama zaczynała tę wspaniałą przygodę, która tak szybko dobiegła końca. Po śmierci ojca, tylko ten sport utrzymywał Alex przy życiu. Później nadarzył się wypadek, przez który nigdy więcej nie zasiadła na belce startowej. Zaczęły się imprezy zakrapiane alkoholem, pełne dilerów. Matka nie miała na dziewczynę wpływu, a ta wpadła w złe towarzystwo i co raz bardziej zatracała się w świecie chuligaństwa. Twierdzi, że właśnie przez to muszą wyjechać, a mężczyzna poznany w Austrii, ani praca nie mają nic do rzeczy. Jednak Alexandra wiedziała swoje. Nienawidziła ich dwoje, choć Austriaka nie zdążyła jeszcze poznać, a na to najmniejszej ochoty nie miała. Włożyła do ust papierosa, a starsza pani stojąca w oknie popatrzyła ze zgorszeniem. No tak... Osiedlowy monitoring. Najchętniej pokazałaby jej środkowego palca, ale staruszka pewnie i tak nie ogarnęłaby o co chodzi. Skręciła w boczną, opustoszałą uliczkę, gdzie znajdował się cel jej drogi. Skrzywiła się na widok poobdzieranych drzwi i z niesmakiem dwa razy uderzyła w nie pięścią. Usłyszała skrzekliwy głos dostawcy, po czym nacisnęła na klamkę. Smród, brud i ubóstwo - trzy słowa doskonale uosabiające wnętrze mieszkania.
- Przyszłam po towar - powiedziała głosem jakby było to co najmniej oczywiste.
- Jest tutaj - chłopak, podał jej trzy woreczki wypełnione białym proszkiem.
- Dzięki - uśmiechnęła się - To do zobaczenia.
- Kiedy wracasz ?
- Już za dwa miesiące będę pełnoletnia, więc wrócę na stare śmieci. Zrobimy lepszą imprezę niż w 'Project X'.
- Trzymam za słowo.
Wyszła i odetchnęła świeżym powietrzem, które w porównaniu do tego z pomieszczenia, miało wspaniały zapach. Założyła kaptur i ruszyła w kierunku domu.
~Gregor
Tylko on i ukochana skocznia - Bergisel. Tym razem nie miał na sobie nart, kombinezonu, kasku i reszty sprzętu. Siedział na belce startowej, podziwiając rozpościerające się przed nim widoki. Nie mógł żyć z myślą, że może wszystko stracić i już nigdy tu nie zasiąść. Był uzależniony od adrenaliny związanej ze skokami, zakochał się w tym pięknym sporcie i starał się wnosić do niego wszystko, co najlepsze. Mimo presji spowodowanej przez nadgorliwych kibiców, nie przestawał czerpać radości z samego skakania. Nagrody, czy miejsca na podium były tylko bonusem. Sam rekord Nykena nie był w zeszłym sezonie priorytetem. Kiedyś był nikim, później zaczął wygrywać, a teraz cały austriacki naród skanduje jego nazwisko podczas zawodów. Osiągnął już tak wiele, a wcale tego jakoś szczególnie nie odczuwał. Niezależnie od prestiżu, każdy skok był przepełniony magią - nawet ten treningowy. Może kariera przysłoniła mu inne ważne wartości, ale teraz nie chciał zawracać sobie tym głowy. Myślał tylko o pozytywach. Kto wie ? Być może, gdyby nie wujek, który jako pierwszy zaprowadził go w to miejsce siedziałby teraz pod monopolowym z puszką piwa w ręku jak większość kolegów z roku. To z jego inicjatywy zaczął startować w konkursach niższej rangi, aż doszło do Pucharu Świata. Nie mógł doczekać się inauguracji sezonu zimowego, która miała odbyć się już za tydzień. Za cel postawił sobie złoty medal olimpijski i zamierzał do niego dążyć. Z rozmyślań wyrwał go dźwięk telefonu wibrującego w kieszeni. Kiedy dostrzegł na wyświetlaczu nazwisko lekarza, skierował palec w stronę zielonej słuchawki.
- Witam, czy coś wiadomo ? - udawał spokojnego, choć w środku panicznie się bał.
- Tak - markotny głos mężczyzny nie zwiastował niczego dobrego - Chciałbym jak najszybciej się z panem spotkać.
- Czyli nie ma pan dobrych wieści? - zapytał zrezygnowany.
- Niekoniecznie.
- Będę za 10 minut - po chwili biegł już w kierunku samochodu.
~*~
Prolog miał być zupełnie inny, bo w postaci snu obu bohaterów.
Ostatecznie zmieniłam zdanie i jest ten.
Nie podoba mi się, bo na początku nie przewidywałam, że go dodam.
Miał być po prostu pierwszy rozdział. :)
Nowy pod koniec tygodnia, ew. początkiem następnego.
Nowy na http://opowiadanie-nartami-pisane.blogspot.com/ już wieczorem :*
Pozdrawiam !
Czytasz = Komentuj.
Jest wena na Maćka i Morgiego wróciła, nawet nie wiesz, jak się cieszę ;3
OdpowiedzUsuńCo do prologu, Alex proszę cię wyjdź z tego gówna, przecież da się żyć inaczej, ale ja wiem, że ci się uda i tyle.
Gregor będzie poważnie chory uhuhuh... ;3 gdyby to był kto inny to bym się zalała łzami, ale on nie.
Pozdrawiam i weny ;*
Czyli wena wróciła? Ale mnie tym ucieszyłaś ;) Alex narkomanką. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie, być może za sprawą pewnego faceta ^^ Tylko mi nie mów, że marzenia Gregora legną w gruzach? Czyżby koniec kariery? Czekam na pierwszy rozdział. Pisz szybciutko ;**
OdpowiedzUsuńProlog świetny! Fajnie przedstawiłaś bohaterów, ale jednocześnie nie mogę się doczekać aż dowiem się czegoś więcej, nie mówiąc już o akcji! :) Będę optymistką (chociaż raz) i będę wierzyć, że wyjazd pomoże Alex się z tego wyplątać. Nawet nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej :)
OdpowiedzUsuńno no no... pozwól, że będę się utożsamiać z bohaterką, moją imienniczką :) mam nadzieję, że nie będzie Ci to przeszkadzać xD no cóż mogę powiedzieć, prolog bardzo mi się podobał, jestem pod wrażeniem, że dowiedziałam się czegoś na temat bohaterów już w prologu a nie jak w innych opowiadaniach w trackie rozdziałów :) Alex narkomanką? hmmm... biały proszek - dużo opcji, marihuana? kokaina? heroina? amfetamina? dużo jest narkotyków które są białym proszkiem wiec ciężko stwierdzić, co dziewczyna bierze, a poza tym to bardzo ważne co bierze, bo jedne narkotyki uzależniają szybciej od innych :) no mam tylko nadzieję, że Alex bierze te lekkie a nie mocne xD dobra, ja Ci tutaj wywody o narkotykach robię a nie komentuję - wina kawy, zrobiłam sobie za mocą i teraz buzuje mi w żyłach kofeina ^^. Gregor - miłości moja <3 mam nadzieję, że to nie on jest chory bo chyba się załamię :'( czekam na rozdział pierwszy! weny, duuużo weny!
OdpowiedzUsuńps: przepraszam za komentarz, że jest mało logiczny, ale jak wspomniałam wcześniej - za dużo kawy xD
Prolog według mnie świetny. :) Czytało się naprawdę dobrze.
OdpowiedzUsuńAlex.. W co ty się kobieto wpakowałaś? Mam nadzieję, że się opamięta, bo szkoda sobie marnować życia.
Rozmowa Gregora z lekarzem - jestem ciekawa o co chodziło.
Czekam na pierwszy rozdział, pozdrawiam! :*
Fajna historia się robi. Już zmykam do drugiego bloga :)Co do prologu. Ładnie napisany. Świetnie opisujesz to co bohaterowie czują. Zapraszam na nowego bloga do mnie ,do zapoznania się z bohaterami i na prolog
OdpowiedzUsuńroksiandaustria.blogspot.com
Zauroczyłaś mnie tym prologiem, wiesz?
OdpowiedzUsuńAlex... cóż, ja mam nadzieję, że jednak tam nie wróci, zostanie w Austrii...
No właśnie.Ciekawe jak połączysz ich losy? Czyżby ten nowy facet jej mamy miał jakiś związek z Gregorem? Nie wiem, może to ten jego wujek?
Nawet mi nie mów, że Gregor nie będzie mógł skakać.
Pozdrawiam ;***
Masz ciekawy język pisania. Czuję się zaczarowana.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://severus-hermiona-blog.blogspot.com/ :D